Lyrics Labs
Zaraz Zaraz Lyrics - Artist : Kobik
Ja tylko robię muzykę, znów siedzę na chacie w weekend
Pierdolę, nigdzie nie idę, choć jestem ekstrawertykiem, ej
Jestem ekstrawertykiem, ej

Ja tylko robię muzykę, znów siedzę na chacie w weekend
Pierdolę, nigdzie nie idę, choć jestem ekstrawertykiem, ej
Ona koi dotykiem mnie, znów leci se Pikers w tle
Odpalam kabla i niech kurwa dzieje się, co chce
Wybijam na taras, każdy mój ziomal to dobry klimaciarz
Lubimy zajarać, lubimy się napić, lubimy pogadać
Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz
Ziomek wpada, bo ma coś do stestowania, lazy day
Nie taki lazy, interes musi się kręcić, choć wyjebane na ten cyrk
Biegamy tu wciąż za pieniędzmi, nie kurwa za szczyptą atencji
Przyzwyczajeni do presji, uzależnieni od pensji
Nie myślę, co byłoby gdyby, nie myślę, nie myślę, co byłoby jeśli

Baby face, baby face, ej
Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz
Zaraz, zaraz, ej, zaraz, zaraz
Je-jej, je-je-jej

Tu nie ma refrenu, to luźne linijki
Życie od dawna układa mi najlepsze storytellingi, jakby napisał je Slick Rick
Czyjeś rozkminy to nie moja brocha
Nie muszę się wstydzić, bo zważam na słowa
Niejeden dzieciak się na tym wychował, podaję lola do kolegi obok
Wszyscy do bitu kiwamy se głową, ja w telefonie znowu coś na solo, solo
Skrobię, a potem to leci na bojo
Dobre chłopaki się tu nie pierdolą, muzyka wyrywa okna z ram
Sąsiedzi mają przejebane co noc, która godzina, to nie wiem sam
Małopolski stan, zaraz, zaraz
Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz
Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz
Zaraz, zaraz, BOR, elo, nara

Copyright © 2009-2024
Privacy policy - DMCA Policy - Contact Us