|
Do Ciebie, Aniu, Szłem Lyrics - Artist : Łona i Webber
Rodacy i rodaczki
Czworacy i czworaczki Dość już tych kabaretów politycznych Tych kawałów abstrakcyjnych Tych sztuczek podejrzanych Tych absurdalnych kojarzeń I całego tego memłania! Było już przed północą, łóżko ciągnęło mnie jak magnes Już się prawie kładłem, kiedy zadzwonił telefon nagle: - Halo, słucham - Cześć tu Kula, co robisz dziś wieczór? - A nic... - A to świetnie, jest impreza na Bezrzeczu - U Ani? - No jasne! Słuchaj, będę wozem - A co to ma wspólnego z imprą? - O dwunastej bądź pod Malinką, to Cię zawiozę Uuu... kochany Kula! Odłożyłem słuchawkę pewny, że dziś jeszcze będę hulać Więc robiąc wszystko, by być już tam, a nie tutaj Wybiegłem z chaty na śmierć zapominając o butach "O kurcze! Do domu nie wrócę, by nie budzić matki Dojdę w tym, co mam na nogach", a na nogach miałem klapki Ale i tak mi to nie napędzało pietra Wszak do miejsca ustawki miałem mniej niż ćwierć kilometra Wierząc, że nic tam się beze mnie nie rozpocznie Czekałem godzinę, w kapciach, bezowocnie Lecz że noc mnie pcha do czynów heroicznych Rzekłem: "Dojdę w klapkach!", więc, słuchaczu, powodzenia życz mi Ten dystans przyćmiłby każdego, ale dla mnie to nic jest Więc przedsięwziąłem ekspedycję Do Ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do Ciebie szłem, cel wracał mi siły Do Ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do Ciebie szłem, cel wracał mi siły A więc szłem tak, a wysiłek już odebrał mnie głos Oni tam, ja tu, a między nami ta odległość Swoją drogą dziesięć kilometrów przejść bezwiednie Wiem że to biedne, ale szłe... kurwa, szedłem! Na skraju lasu, i nagle dzięki Bogu Zatrzymałem mijający mnie autobus: - Stop! Stop! Chwileczkę! - A co się pan tak nocą w lesie wleczesz? - Aaa... Panie kierowco, idę pohulać na Bezrzecze - Na Bezrzecze? W klapkach? Chłopie, zwariowałeś? Jadę na zajezdnię, to podwiozę Cię kawałek Ten dobry człowiek, jak przystało na chrześcijanina Podwiózł mnie gdzieś do granic Szczecina - Ziomek! Jak bardzo chcesz to idź, nie będę się kłócił Szerokiej drogi, ja na twoim miejscu bym zawrócił Na pustym odludziu, coraz bardziej zwiędły Spotkałem kogoś i spytałem: - Na Bezrzecze tędy? - Tak, tędy - A daleko? On popadł w rozkminę, obejrzał mnie i rzekł - W kapciach będzie gdzieś z godzinę Spacerkiem, czując że klapek jeden z drugim mi się zedrze O, Aniu z Bezrzecza, proszę wiedz, że Do Ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do Ciebie szłem, cel wracał mi siły Do Ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do Ciebie szłem, cel wracał mi siły Już na Bezrzeczu dotarło do mnie Że pamiętam jak wygląda dom Ani, lecz nie pamiętam gdzie on jest I warto wspomnieć, że by zrezygnował każdy z Was tu "A ty?" Skądże! Przecież miałem imprezowy nastrój Więc na odludziu sam, trzecia była gdzieś tam Jąłem wolno, acz skutecznie, w stronę impry się przemieszczać I tu jest czas na skrecze Grzesiek, Ty sobie poskreczuj, ja w tym czasie przeszukam Bezrzecze (Szkoda czasu, przecież znasz to) Stary, nie zrezygnuję, skoro przeszedłem całe miasto Ciężko znaleźć dom Ani, ale ja tego dokonam! (Nie wygłupiaj się, Łona) Więc szukałem imprezy w kapciach jak jakiś mutant I nagle: "O kurczę, to tutaj!" I co? Światła pogaszone, nie leci żaden rap tam Nie ma imprezy, mogę wracać... w klapkach Do Ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do Ciebie szłem, cel wracał mi siły Do Ciebie szłem, choć stopy krwawiły! Do Ciebie szłem, cel wracał mi siły |
Other Lyrics
|
Copyright © 2009-2024 |