|
Sam Lyrics - Artist : VNM
[VNM:]
Ty, to nie będzie słodkie, nie O nie Jeszcze powinienem bezsprzecznie przespać się Wiem, z rzędu trzeci dzień sen nie rozpieszcza mnie Nie, kwadrat wyglądał o pierwszej jeszcze nie-źle O czternastej już rozpieprz i krew wszędzie Ej, z mojej stopy to krew kapie, też boli gira mnie Wiem, wdepnąłem w nią, w rozbitą gdzieś świeczkę Ten melo zrobił ze mnie fakira, man Biorę w dłoń plaster, nim to owijam pędem Jak Columbo na sklep kulawy wciąż po wina pędzę Na spacerze już czuje, jak mi krew do buta cieknie Kurwa to znaczy, że się melanż udał pięknie Tak zostawić tutaj mnie samego z całym gównem było każdemu na rękę Nie dziwie się tu dziś też nikomu, sam na bazę stąd dałbym nura pewnie Ziomek od melanżu, tego zawsze mogą szukać we mnie Ale na panią sprzątaczkę nie mogę tu czekać tych parę dni, muszę posprzątać to sam Na chacie było ze dwadzieścia osób tu chyba z nich połowy w ogóle nie znam Na glebie wino rozlane i pety i krew moja; kto będzie doglądał tych ran? Przyzwyczaiłem już do tego tu się, że nikogo nie ma ze mną, właśnie tak Jestem sam [Jarecki:] Cztery pory roku pośród tych ścian Gdy kończy się melanż, zostaję sam Tu gdzie bębnią te bębny, poza nimi nie czuję nic Tak mija mi każdy dzień Nie wiem kiedy nadejdzie kres Ale przyjdzie czas, gdy zobaczysz mnie znów [VNM:] Na ProPejnie rozkminiłem kim jestem Na fejm skazanym tym introwertykiem, ej Patrz, dlatego, typie z kimkolwiek dziś będę chlał Jutro może, jak ping-pong odbiję się na aut Bliskich liczę na jednej ręki palcach Co nawijam wiele tysięcy sprawdza Otwieram się przed nimi, jak przed bliskimi, chyba to we mnie jest awaria Ale nieraz tym co gadam, sam im pomagam i to napędza mnie na kablach Ale kto mi pomoże, kiedy jest najgorzej? Jebię sentymenty rapgra Na szczęście mi najlepiej, kiedy sam jestem (sam jestem) Autoterapia trwa, kiedy ślęczę nad tekstem Każdy z nich wartościowy papier, typie jak weksel (jak weksel) Jebać moje problemy, znam większe, na szczęście Chuj wie czy lepiej byłoby mi, gdybym spał więcej i chlał mniej, ej Nie omijam w bani tego sajgonu, jak Breivik Ale kiedy tylko mam szansę, znowu siedzę sam w domu, jak Kevin Gdy wino rozlane i pety i krew i nikt nie dogląda tych ran Przyzwyczaiłem już do tego tu się, że nikogo nie ma ze mną, właśnie tak Jestem sam [Jarecki:] Cztery pory roku pośród tych ścian Gdy kończy się melanż, zostaję sam Tu gdzie bębnią te bębny, poza nimi nie czuję nic Tak mija mi każdy dzień Nie wiem kiedy nadejdzie kres Ale przyjdzie czas, gdy zobaczysz mnie znów |
Other Lyrics
|
Copyright © 2009-2024 |